Zenit 12XP i filmy z ISO wyższym niż skala w aparacie..

Witajcie, cisza na tym forum jakaś, ale może ktoś się odezwie.

Zakupiłem z ciekawości trzy dziwne filmy, przy czym najbardziej zastanawiam się nad ich światłoczułością w porównaniu z Zenitem 12XP. W lodówce czekają na swoją kolej: 100, 800, 3600. Zacznijmy od początku.

ISO 100:
Wracałem ostatnio ze spaceru, i z ciekawości ustawiłem światłoczułość na Zenicie na najbliższą setki, czyli 130. Wielkie moje zdziwienie było, ponieważ: Dzień bezsłoneczny, ale sympatycznie jasno. Celuję jakiś horyzoncik nad morzem i co? i dupa. Przy tym ustawieniu światłomierza było za ciemno na 1/60s i f/2,4 przy ogniskowej 35mm. Zastanawiam się jak mocno musi grzać słońce, żeby korzystać z takiego ISO? Tym bardziej, że ja głównie krajobrazy sobie strzelam na f/8, albo f/11. Dodam do tego jakiś filtr pomarańczowy, albo czerwony i będę musiał liczyć czas w sekundach? Takie mi przekleństwa chodziły po głowie, ale później zapytałem siebie: a może to światłomierz już nie wyrabia?

ISO 800:
To będzie mój pierwszy film kolorowy. Docelowo chciałem go wykorzystać przy nocnych zdjęciach miasta z zielonym filtrem, który bardzo fajnie zmienia barwę światła przy lampach żarowych. Ale Jak wiadomo Zenit 12XP swoją skalę ma do 500.. No i co teraz? Logicznie można ustawić na 400 i po ustawieniu wg światłomierza przesunąć przysłonę o pełną działkę, albo czas. Tylko czy to ma sens? Nie dość, że człowiek męczy się z tymi cholernymi diodami, to jeszcze musi mieć w głowie, żeby zmieniać "poprawne" ustawienia.. W nocy to jeszcze, jeszcze, bo i tak dla czasu B korzystam z zewnętrznego światłomierza. A w dzień? Krajobrazy tak, ale jak mi przyjdzie szybko zrobić zdjęcie, to już może nie być tak wesoło..

ISO 3600:
No i tutaj mój Święty Film - Ilford Delta 3600, który dodatkowo mogę sforsować do ISO 7200. Ale co mi po tym, jeśli różnica między 400, a 7200 to pięć działek przysłony? Docelowo chcę go wykorzystać do fotografowania mew w locie. Ale czy jest sens najpierw mierzyć światło, a później zmieniać ustawienia i to drastycznie? Na filmach do procesu c-41 nie ma problemu z fotografowaniem na szybko. Są dosyć odporne na niedoświetlenie lub prześwietlenie. Ale ISO 7200? Czy jest sens ryzykować zmarnowanie takiego filmu, tylko po to żeby zrobić to Zenitem?

Mam w planie zakup innego analoga - Chinon CE-3 Memotron. Wg opisów najbardziej zaawansowana lustrzanka manualna swoich czasów. Ale to się odkłada i odkłada..

A pytanie do całości tych smutnych historii jest takie: Użyć Zenita, czy nie? Heliosa już dawno odstawiłem. Korzystam z Carla Zeissa 35 i Vivitara 80-210. Czyli nie-radzieckie. Może to jednak czas, aby zmienić też aparat na nie-radziecki? Z jednej strony jest sentyment, z drugiej funkcjonalność.

Uff.. To się wyżaliłem:D
Pozdrawiam
Kamli

tak, cisza zupełna.
Dla porządku napiszę , że :
1----diody nawalają i niemożność ustawienia warunkóew dla ISO 100 to oczywisty błąd aparatu. Trzeba ręcznie i na diody nie patrzyć.
2-----ISO to nie jest GOST dokładnie. Miara "GOST"jest nieco silniejsza, a Rosjanie zaczeli traktować je wymiennie. Naprawdę 100 ISO to około 90 GOST.
3----Filmy 400 ISO idą swobodnie na Zenitach. Ale 800 ISO już w zasadzie są za czułe.
4---- Gdy mamy film zbyt czuły to można nasadzić filtr szary--one są w sprzedaży od starych kamer Kwarc gdzie były na fabrycznym wyposażeniu. Nie pasują średnicą ale od czego są przylepce ?
5----dzisiejsze skale ISO podawane na pudełkach z filmem są kompletnie fałszywe, i filmy 800 ledwo nieraz mają naprawdę 400 albo i nie.
Złodziejstwo, panie tego, kurstwo ,geszefciarstwo, oszustwo w biały dzień.